Z czystej ciekawości. Jakie zagęszczenie kretyństwa Boski Zack jest w stanie wcisnąć w każdą minutę filmu? Czy otworzy kolejną setkę? Setkę filmów, z których bezmyślnie zerżnie? Jak wielką bezbarwność walk uda mu się osiągnąć? Czy w końcu sceny w slow motion przekroczą 75% długości filmu? Jak daleko skoczy Zosia Butelka? Czy Momoa z Aliexpress jest gejem czy tylko zadbanym narcyzem? Czy Chinka Czikulinka w końcu odetnie sobie coś mieczem? Czy Simp Gamgee rozdziewiczy Zośkę? Czy w całej galaktyce najmodniejszym ciuchem są sprane i przepocone szmaty powiązane sznurkami? Czy na innych planetach występują traktory? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...
tak ogólnie strasznie bije po oczach, jak marnie przełożono tę historię na realia SF. Typ o gołej klacie z toporami rozwala całe oddziały i nikt go tym laserem nie jest w stanie trafić, to normalnie poziom Kapitana Bomby.
Ale ogólnie takie wielkie imperium i tacy straszni żołnierze, a zwykli wieśniacy ich dziesiątkują. W wersji kowbojskiej i samurajskiej o wiele lepiej zbalansowane to było. Nie mówiąc o tym, że czemu w ogóle nie zaczynają od zrównania wioski z ziemią. Co im robi jedna taka wioska? Ile ona mogła żarcia wyprodukować? Nawet nie tyle, by wyżywić pół tego statku. A tak to oni rozwalą tę wioskę i wieśniacy z wioski 100 kilometrów obok będą mieli motywację, by się nie buntować, tylko dostarczać zboże, ale to jest durnie pomyślane i w ogóle na jednej planecie jest jedna wioska i ta jedna wioska całe imperium w żarcie zaopatruje najwyraźniej.
przecież to wielka produkcja marvelopodobna... chyba nie spodziewałeś się, że cokolwiek będzie miało tu sens.
film powtórzył wszystkie idiotyzmy znanych serii w takim nakładzie, że chyba gorzej już nie można. Reżyser zaś przyprawił to mdłym slow motion. Drugą część oglądałem na przyspieszeniu, a i tak się dłużyło. Nie mam pojęcia po co po 1 obejrzałem 2... normalnie mi wstyd.
Nie wspominając o tym że pierwsze pół filmu to żniwa plus łzawe historyjki w stylu: DLACZEGO JA?
Później szybkie szkolenie i z prostych wieśniaków zrobili w 2 dni elitarnych komandosów :D
Potem zaczyna sie bitwa a tu jak wspomniałeś Indiański książę z gołą klatą i tomahawkiem wyskakuje na oddział żołnierzy którzy prują do niego z blasterów i żaden nie trafia idealnie walą po bokach :D
Żołnierze imperium używają wyłącznie karabinów/ blasterów no jak tam zwał
ale żeby Azjatycka - jedi miała jakieś szanse, to wyjątkowo zaatakował ją oddział z mieczami świetlnymi żeby przypadkiem nie odstrzelić jej od razu...
Na koniec tej farsy Kora Skywalker niszczy Drednaughta Śmierci
a rebelianci niszczą myśliwce imperium brzmi znajomo co?
Aha i ostatni smaczek na deser:
robot hasający po lasach z rogami jelenia na łbie po prostu rozjebał mi wątrobę
tego się już nie da odzobaczyć... co ten Synder ćpa to ja nie wiem ale mocno kopie...