Jeśli komuś film się podobał (jak mnie), jestem ciekaw, czy zwrócił uwagę na liczne kontrasty:
- starość versus młodość (rodzina, studia);
- wiedza/jej brak (o życiu, uczuciowości, sobie);
- tętno miasta/życie jednostki (piękne ujęcia betonu);
- rodzina i znajomi/samotność;
- Paryż/nie-Paryż;
- życie/śmierć;
- rutyna/chęć zmiany, etc.
Moim zdaniem film znakomity, historia świetnie skrojona - jest wypadkową wcześniejszych zdarzeń, które wypływają mimochodem (wózek, zdjęcie czy informacja, kto wynajmuje mieszkanie).
Innymi słowy obraz stanowi epilog (praktycznie jest nim cały film), zwieńczenie procesu (wcześniejsze wydarzenia i jego konsekwencje) odrzucania tego, co wydaje się nam dobre a rzecz tego, czego chcemy (emocjonalna pustka trawiona przypadkowym seksem i powierzchowne kontakty/odkładanie życia na później i traktowanie ludzi "z góry"/bycie miłym dla wszystkich i nielubienie siebie/życie online i brak innych kontaktów). Zbawienne pozostaje wyznanie - oczywiście, że nie wprost - miłości i pocałunek (czwarty bohater pojawia się "w realu" na deser).
Dialogi i poczucie humoru na dychę.
Kuba