"Osiem gór” duetu Charlotte Vandermeersch & Felix Van Groeningen to nie zwyczajny film, to wizualny poemat. Bynajmniej nie tania pocztówka z bedekera, ale melancholijny i niepokojący portret gór i przynależnych im żywiołów. Scenariuszowi bliżej do alegorycznej przypowieści, niż tradycyjnej filmowej narracji. To rzecz o zapominanych dziś wartościach stanowiących absolutną podstawę godnego życia – honor, zaufanie, przyjaźń czy braterstwo. To niebezkrytyczna, ale jednak, apoteoza rodzinnych więzów z ich bezwarunkowym charakterem. Pomimo archaicznych określeń czy skojarzeń, zapewniam, że jest to błyskotliwe kino, niepozwalające nikomu na obojętność.
Cały tekst FB @Teksty Źródłowe