Oscarowa rola Austina Butlera. Nie zapraszam do dyskusji, bo nie ma o czym.
Tak!
Polecam również "WIELKIE KULE OGNIA" z Dennisem Quiadem w roli Jerry Lee Lewisa!
https://www.filmweb.pl/film/Wielkie+kule+ognia-1989-11685
https://www.youtube.com/watch?v=pAdS2txihCk
Plus rewelacyjny Alec Baldwin w roli... duchownego i Winona Ryder jako skandaliczna narzeczona :-)
Czy Oscar? Może być wśród faworytów. Niemniej jednak świetnie wyszedł w scenie występu w czarnym, skórzanym kostiumie... najbardziej mi wtedy przypominał Elvisa.
Tak!!! Myślałam,ze sama zacznę piszczeć i ściągać majty, chyba nawet
się rumieniłam miejscami. Cudowny !
Rachityczny Timothy zyskał godnego konkurenta nie tylko w wyścigu po Oskara, ale i po role (mam nadzieję)
Jeżeli Austin nie otrzyma Oscara, to się bardzo zdziwię! Fenomenalnie zagrany Elvis
Nie zgadzam się. Pierwsza część filmu ciągle otwarte usta i jedna mina. Wiec bez przesady z tym oskarem. Z drugiej strony nie zdziwiłabym się, gdyby taka była wizja reżysera...
Bo taki wówczas był zapewne Elvis, zatem to była wizja reżysera. Spójrz na tembr głosu i wkład wokalny Austina w tej roli. Według mnie Oscar musi być!
wszyscy się tu zachwycają, a mnie przez cały film rozpraszała jego nie elvisowa twarz - jakby Japończyka miał zagrać Europejczyk. Elvis, przez to że jego matka miała indiańskie korzenie, miał specyficzny typ urody. Austin Butler jest do niego średnio podobny, jak dla mnie nie za mało, choć w rolę wcielił się dobrze.
Austin Butler: podobieństwo do Elvisa 60%, podobieństwo do Cliffa Richarda 90%. Przecież Elvis w młodości to miał charakterystyczną twarz podobna do byłego prezydenta Billa Clintona.
Mam nadzieję że nie dostanie... To byłaby kompletna porażka.
Gość jest podobny do Presleya chyba z d*** strony i fryzury co najwyżej... Aktorsko też tego nie ratuje.
No niestety Oscara nie dostał, nad czym bardzo ubolewam :( Brendan Fraser też był świetny ale myślę że Austin pokazał większy wachlarz umiejętność: musiał nauczyć się mówić, poruszać i śpiewać jak Elvis, podczas gdy u Brendana w grę wchodziła tylko charakteryzacja.
Jasne, że tak - w przypadku Brendana zadziałała jedynie charakteryzcja; Butler wykonał niesamowitą pracę nad rolą; olbrzymia szkoda, że nie otrzymał Oscara
Musieliśmy zadowolić się Złotym Globem i Baftą > szkoda, że zabrakło Oscara ale może jeszcze wszystko przed nami? kto, wie?
Oskar dla aktora grającego tam wiecznie skrzywdzonego chojraka z półotwartą buzią I przymrużonymi oczami? Nawet w prywatnych sytuacjach według tego filmu Elvis siedział rozkraczony z rozdziawioną japą i ramionami szeroko obejmującymi zagłówki lub parapety, patrząc przy tym spode łba spojrzeniem uwodzącym wszystko, co się rusza. Dobre sobie. Najlepszy moment aktorski Butlera był pod koniec, jak grał ostatni utwór jako puszysty Elvis. Reszta nędzny chłam dla nastolatków.
Ta ostatnia scena to nie Butler chyba tylko prawdziwy Elvis. To relacja. Moge się mylić, ale gdzies to czytałam. No i tam Elvis miał twarz Elvisa. Butler zgrał go świetnie naśladuje jego ruchy na scenie. Zagrał naprawdę super, ale nie jest zbyt podobny. Dużo mu daje charakteryzacja. Dlatego w tej ostatniej scenie to raczej nie mógł byc on, bo to juz był Elvis
Tam ta sama scena była 2x, raz z Butlerem, potem Elvis - więc ja faktycznie doceniam tam scene, w której grał Butler, ale nic poza tym :(
Masz rację. To jednak był Butler. I dla mnie mimo, że nasladuje jego ruchy to ja caly czas wiem, ze to Butler a nie Elvis. Nie wiem skąd te zachwyt nad nim. Chyba z sentymentu dla Elvisa. Z biografii to polecam "Dziewczyna z fabryki" gdzie Siena JEST Edie Sedgwick. Albo Jim Morrison w interpretacji Vala Kilmera. Historia przedstawiona odbiega od prawdy o Jimie, ale jego grze nic zarzucić nie można. Był Jimem