Robi wrażenie i to niebanalne.Jeśli chodzi o nastrój tajemniczości i oniryzmu a także ukazania siły natury to ten film lepiej to pokazuje niż "Piknik pod wiszącą skałą" (przypomnijmy sobie scene w której oblubienica Ursuy idzie w głąb dźunglii i nagle znika bez śladu- identyczny motyw jak z australijskiego filmu).
Świetnie pokazany proces dochodzenia do szaleństwa w 3 etapach: legalnej władzy Pizarra i Ursuy , marionetkowego króla i na końcu faktycznego zwierzchnictwa Aquirry . Aquirra zresztą zręcznie to ujął , że ważniejszym motywem dla którego szuka eldorado niż złoto jest potęga i sława. Im mniejsze szanse na osiągnięcie celu wyprawy tym szaleństwo większe czego ukoronowaniem jest ostatnia scena(swoją drogą mistrzowska), gdzie Lope stojąc wśród trupów swoich żołnierzy chce panować nad światem.
No i jeszcze alegoria rzecznej podróży jako życia o której wspomina dominikanin: "człowiek płynie przez życie jak rzeka nie znając swego końca"
Zresztą sporo jest tu ciekawych myśli a duchowny popełnił jeszcze jedną arcygenialną: "Dla większej chwały swojego pana Kościół zawsze staje po stronie silniejszego" (!)
Film zagrany w naprawdę osobliwy sposób nie tylko przez Klausa ale przez wszystkich aktorów. Klaus się podobał w tej roli.
Muzyka prawie tak piorunująca jak w "Pikniku...".
Bardzo osobliwy, alegoryczny o prawdach starych jak świat. Mimo że opowiada o odkrywcach nieznanego świata bardzo mało w nim przygody, kwintensenja sa przemiany ludzkie (nawet ustrojowe), zmiana punktów widzenia. Film kręcony kawał czasu temu w bardzo trudnych warunkach. Przetrwał do dziś i na zawsze dla kinematografii bo jest filmem wybitnym ale zapewne ciężkim dla widza szukającego rozrywki w kinie. Moja ocena 7, ale juz wiem , że będzie jeszcze rosnąć.
Ten film był zapewne inspiracją dla wielu. W Polsce śpiewano o nim piosenki. Tutaj polecam utwór "Aguirre" zespołu "Armia".